Sprzedawane do małżeństwa, bite i gwałcone. Obrzezane, tak na wszelki wypadek, by łatwiej było je kontrolować, bo w końcu stanowią własność najpierw ojca, a następnie męża, którzy mają nad nimi pełną władzę. Zawsze uległe, zawsze zakryte, a ich głos nie ma szans przebić się spod zwojów ciężkiego materiału.

 

Taki obraz muzułmańskich kobiet funkcjonuje na Zachodzie i jest utrwalany przez media [1]. Nic zatem dziwnego, że budzi to nasz sprzeciw i chcemy oszczędzić im tak brutalnego losu. Czy jednak jest to takie proste, jak może wydawać się na pierwszy rzut oka?

 

Zgodnie z szacunkami liczba wyznawców i wyznawczyń islamu wynosi już ponad dwa miliardy osób [2]. Jeśli wierzyć stereotypom, oznaczałoby to w przybliżeniu miliard muzułmanów znęcających się nad miliardem muzułmanek.

 

Tymczasem Organizacja Narodów Zjednoczonych szacuje, że na całym świecie około 736 milionów kobiet pada ofiarami przemocy ze strony partnerów [3]. Żeby te dane choć częściowo pokrywały się z założeniami na temat muzułmanów, należałoby przyjąć, że każda z tych kobiet jest muzułmanką, a przecież przypadki znęcania się nad kobietami zdarzają się w każdym społeczeństwie, także wokół nas.