Zdjęcia nie oddają zapachu, ani dźwięków powodzi. Widać na nich rwące strumienie brązowej wody, ludzi, którzy w niej brodzą, trzymając na rękach dziecko albo kota. Po jakimś czasie te obrazy zastępuje widok zwałów błota i śmieci, przypadkowych przedmiotów porwanych przez wodę. Zniszczonych budynków i zaciętych twarzy. Czy to obrazy z Polski? A może z Jemenu, Somalii lub Sudanu Południowego?