15.03.2024
human stories

Czy można żyć jak dawniej?

Opowieść Hawo

Obóz Maalimey to jeden z dziesiątek obozów dla osób wewnętrznie przemieszczonych otaczających Mogadiszu. Skupiska namiotów i blaszanych budynków coraz gęściej okrążają stolicę, ale także inne większe miasta w Somalii.  Mieszkają w nich ludzie, którzy musieli uciekać ze swoich domów. Do obozów przegnały ich przede wszystkim zmiany klimatu i ich konsekwencje – dotkliwe susze i gwałtowne powodzie – ale także trwający od kilkudziesięciu lat konflikt wewnętrzny. 

Hawo, fot. PAH 2024

Maalimey to stosunkowo nowy obóz, istnieje od pół roku. Mieszka w nim około 450 rodzin, które uciekły przed ogromnymi powodziami pod koniec 2023 roku i przed suszą, która je poprzedziła. PAH zapewnia w obozie dostęp do wody, toalet, także dla osób z niepełnosprawnościami, i latryn-pryszniców dla 140 gospodarstw. Odpowiednie warunki higieniczne pomagają utrzymać promotorzy higieny, którzy pracują w obozie.

Jedną z mieszkanek Maalimey jest Hawo. Jej rodzina liczy 10 osób, w tym dzieci zmarłej znajomej. W niewielkich społecznościach dba się o siebie nawzajem i kiedy rodzice z różnych powodów nie mogą zajmować się swoimi dziećmi, sąsiedzi i znajomi biorą je pod opiekę. Kiedy rozmawialiśmy z Hawo dodatkową trudnością był brak wsparcia męża – wrócił do Qoryoley, rodzinnej miejscowości, żeby sprawdzić czy można już wrócić do swojego dotychczasowego życia. Nie można.

Codzienność w obozie – czy można tu żyć jak dawniej?

W obliczu powodzi niszczących uprawy i konfliktów uniemożliwiających powrót do domu, Hawo zdecydowała, że spróbuje żyć tu, gdzie się znalazła, gdzie ma przynajmniej dostęp do wody i toalet. W obozie nie ma gdzie uprawiać warzyw, więc skupiła się na drugim zajęciu, które zna – na handlu. W Qoryoley oprócz upraw kukurydzy miała z mężem niewielki sklep. Teraz otworzyła podobny w obozie na obrzeżach Mogadiszu.

Hawo ma sporo klientów, ale problemem jest zaopatrzenie. Już samo dostarczenie towarów do sklepu to duże wyzwanie logistyczne – kobieta raz w miesiącu wybiera się na duży targ i robi zakupy na kolejne tygodnie, ale nie ma jak przewozić kupionych produktów. Dlatego każde zakupy to wyprawa, która wiąże się z dodatkowymi kosztami wypożyczenia powozu.

Hawo obok swojego sklepu, for. PAH 2024

Sklep Hawo, fot. PAH 2024

Kupujący w sklepiku Hawo nie są też do końca zadowoleni z asortymentu. Wiele osób pyta o podstawowe produkty, takie jak ryż, cukier lub olej. Jednak Hawo na to nie stać. Znalazła się w paradoksalnej sytuacji, bo nie może sobie pozwolić na większe zakupy, ale nie może więcej zarobić, dopóki nie będzie sprzedawać podstawowych produktów. Przekąski i napoje, takie jak chipsy, kawa i herbata w saszetkach oraz słodycze, można kupować i sprzedawać dużo taniej niż podstawowe produkty. Z artykułów, które są naprawdę potrzebne ma szampon i pieluszki. Mimo wysokich oczekiwań klientów, jej sklep przynosi wystarczające zyski, żeby wykarmić liczną rodzinę, ale nie starcza już na rozwój biznesu.

Powrót do domu

Dopóki w miejscu, z którego pochodzi trwają walki, a region jest narażony na negatywne skutki zmian klimatu, Hawo nie będzie miała możliwości powrotu i normalnego życia w swoim domu. Niestety perspektywy nie są optymistyczne. W Somalii klimat zawsze był trudny, a żyznej ziemi jest niewiele, ale w ostatnich latach mieszkańcy coraz mocniej odczuwają negatywne konsekwencje kryzysu klimatycznego, mimo że Somalia (tak jak większość krajów globalnego Południa) jest za niego odpowiedzialna w dużo mniejszym stopniu, niż np. kraje europejskie. Coraz więcej osób będzie zmuszonych, tak jak Hawo, do ucieczki z domów i do osiedlania się tam, gdzie warunki nie są jeszcze aż tak dotkliwe lub gdzie można otrzymać wsparcie.

Autorka: Julia Parfiniewicz, Polska Akcja Humanitarna

Projekt finansowany przez EU Humanitarian Aid

Udostępnij

DZIELĄC SIĘ WIEDZĄ Z INNYMI, DOKŁADASZ SWOJĄ CEGIEŁKĘ DO BUDOWY LEPSZEGO ŚWIATA