22.09.2021
Artykuł

Jesteśmy w tym razem, czyli kilka przemyśleń po 2020 roku

Artykuł Michała Szafrańskiego - autora bloga "Jak oszczędzać pieniądze?"

Jesteśmy w tym razem

2020 to był obiektywnie cholernie trudny rok. Dla wielu osób. Dla mnie – nie bardzo, co wprawia mnie w zadumę nad tym, jak olbrzymim jestem szczęściarzem – zwłaszcza widząc innych, którzy tyle tego szczęścia nie mieli.

Ten wpis to raczej zestaw luźnych myśli niż uporządkowany artykuł. Wybaczcie proszę lekki chaos. Mam jednak nadzieję, że całość złoży się do czegoś mającego głębszy sens.

Zwyczajowo w tym okresie publikowałem podsumowanie roku + plany na rok kolejny. 2020 był jednak dziwny i moją głowę zaprzątają zupełnie inne myśli niż to ile UU odwiedziło bloga i jakie wpisy były najchętniej czytane.

Skończyłem rok w zadumie i z otwartymi pytaniami:

  • Czy to co robię ma sens?
  • Czy dobrze wykorzystuję moje możliwości na rzecz innych?
  • Czy dzielenie się z innymi tym, co mam najlepszego, nadąża za tempem, w jakim sam konsumuję życie?
  • Czy wystarczająco uświadamiam sobie, jak wielkim jestem szczęściarzem (zwłaszcza do strony biznesowej)?
  • Jak mogę z głową pomagać tym, którzy nie mieli tyle szczęścia albo po prostu nie radzą sobie tak dobrze?
  • Czy swoją dobrą passą nie zaciągam zbyt dużego „kredytu” u Opatrzności, który po prostu ciężko może być spłacić?

Na te rozkminy nie ma jednoznacznie dobrych odpowiedzi. Cokolwiek bym nie robił, to zawsze mogę robić więcej / inaczej / lepiej. Zwłaszcza jak zestawię sobie te moje wysiłki, z działaniami osób, które są dla mnie nieustającą inspiracją w obszarze szerokorozumianej dobroczynności. Zwłaszcza osób mających odwagę nieść pomoc tam, gdzie jest ona najbardziej potrzebna – w tych miejscach świata, gdzie dzieje się zło nieporównywalne nijak z naszą sytuacją w Polsce. Bo, co by nie mówić, mamy tutaj cieplutkie, europejskie warunki.

 

Jak być Człowiekiem przez duże Cz?

26 grudnia 1992 r. – w drugi dzień Świąt – wyjechał pierwszy konwój z pomocą humanitarną do Sarajewa zorganizowany przez Jankę Ochojską. W dwa lata odbyło się łącznie 14 takich transportów do krajów byłej Jugosławii i Kazachstanu. Właśnie tak zaczęła swoją działalność „Polska Akcja Humanitarna” – jedna z najbardziej rozpoznawalnych na świecie polskich fundacji, która nadal skutecznie niesie pomoc i która półtora tygodnia temu świętowała swoje 28. urodziny.

 

Pamiętam, że jako młody chłopak – na przełomie liceum i studiów – odwiedziłem biuro fundacji w Warszawie zanosząc produkty, które miały trafić do Jugosławii. W Polsce się wtedy nie przelewało, ale wiele osób chciało pomóc przekazując potrzebne rzeczy. Tak po prostu, bo tam była wojna i ludzie, którzy potrzebowali tej pomocy.

To wtedy pierwszy raz spotkałem osobiście Jankę Ochojską. Przelotnie, ale wystarczyło, bym był w szoku, że to właśnie Ona – jako osoba niepełnosprawna – jest organizatorem wyjazdu z pomocą humanitarną do strefy wojennej (tak – wiem, że to stereotyp na temat osób niepełnosprawnych). Tego się nie da wymazać z pamięci. Myślę, że to krótkie spotkanie miało zasadniczy wpływ na moje podejście do dobroczynności. Ewoluowało ono stopniowo, przez lata, wraz z rosnącym podziwem dla osób, które są w stanie poświęcić kawał swojego życia na rzecz pomagania innym.

Pomoc PAH

Przez dekadę od tego spotkania nie myślałem wiele o dobroczynności. Robiłem karierę, skupiałem się na sobie, od czasu do czasu uspokajałem sumienie darowiznami tu i ówdzie. Jako tako szło mi zarabianie, więc przekazywałem niewielkie fundusze różnym organizacjom dobroczynnym. Brakowało w tym jednak systematyczności i myśli przewodniej.

Miałem wewnętrzną potrzebę uporządkowania tych działań, ale przystąpiłem do tego dopiero wtedy, gdy całkowicie skoncentrowałem się na działalności blogowej. Dwa lata dojrzewałem do decyzji, czy wspierać konkretną fundację po cichu czy publicznie. Stanęło na tym drugim, bo uznałem, że podobnie jak zachęcam do pracy nad własnymi finansami, tak warto zachęcać także do dzielenia się z potrzebującymi. Przez ostatnie 5 lat publicznie angażowałem się w pomoc i organizowanie pomocy dla Pajacyka – projektu PAH związanego z dożywianiem dzieci – w Polsce i za granicą.

Kilka razy pisałem już, że publiczne pomaganie w Polsce wcale nie jest łatwe. Każdy kto to robi wystawia się potencjalnie na takie “strzały” (cytuję to, co zdarzyło mi się już słyszeć / czytać na mój temat):

  • Po co się chwalisz, że pomagasz?
  • Dajesz kasę tylko po to, żeby ocieplić wizerunek.
  • Dlaczego przekazujesz tak mało, skoro cię stać?
  • Dlaczego wspierasz PAH, a nie fundację XYZ?

Wychodzę z założenia, że trzeba robić swoje i puszczać mimo uszu takie komentarze. Te moje rozterki to i tak nic w porównaniu z tym, z czym mierzą się same organizacje dobroczynne – zwłaszcza te, które ukierunkowują swoją pomoc za granicę.

Prawda jest taka, że PAH pomaga w bardzo niepopularny sposób. Mam wrażenie, że w społeczeństwie powszechne jest oczekiwanie, że krajowe fundacje powinny działać w Polsce i wspierać przede wszystkim rodaków. Trudniej jest pomagać i zbierać środki (fundrasing) na działania skierowane za granicę. Ale to niestety w innych rejonach świata dzieje się zło, którego skala jest w żaden sposób nieporównywalna z tym, z czym spotykamy się w Polsce. PAH niesie pomoc głównie za granicą i myślę, że to wcale nie ułatwia pozyskiwania funduszy…

PAH na świecie 2020

Ogrom potrzeb…

„Teraz, kiedy również w Polsce wiele osób (a nawet całe branże) poważnie ucierpiało w wyniku pandemii, apel o pomoc nieznanym ludziom w odległych rejonach świata jest jeszcze większym wyzwaniem. Wierzymy jednak, że zwiększanie świadomości na temat globalnych współzależności jest jedynym rozwiązaniem. Pandemia i widoczne efekty kryzysu klimatycznego pokazują, że nie ma już tak naprawdę czegoś takiego jak problemy lokalne” – napisała do mnie Anna z PAH. Swoją drogą polecam lekturę artykułu „To fatalny splot. Są kraje, gdzie krzyżują się trzy pandemie” bliżej naświetlającego ten temat.

Nowy rok niestety nie zaczął się dobrze. Kryzysy humanitarne przybrały na sile. Przykładowo w wielu hrabstwach Sudanu Południowego (w tym w hrabstwie, w którym mieści się misja PAH) sytuacja od miesięcy jest katastrofalna. O ile w Polsce co najwyżej możemy mówić o problemie niedożywienia w niektórych grupach społecznych, to w Sudanie Południowym wielu mieszkańców doświadcza po prostu głodu i sytuacja pogarsza się z miesiąca na miesiąc. Powodem są lokalne konflikty, powodzie i na dokładkę jeszcze pandemia COVID–19. Skala problemu jest gigantyczna. Obecnie blisko połowa tamtejszego społeczeństwa (5,82 mln ludzi) znajduje się w kryzysie żywieniowym. A najgorsze dopiero nadchodzi. Szacunki mówią, że w okresie od kwietnia do lipca 2021 r. kryzys żywieniowy dotknie 7,24 miliona osób albo inaczej mówiąc 60% tamtejszej populacji, w tym blisko 1,4 miliona dzieci poniżej 5-ego roku życia i 483 tys. kobiet w ciąży oraz karmiących.

Kryzys Sudan Południowy

Jemen Południowy to kolejne miejsce na ziemi, które dla wielu tamtejszych mieszkańców jest po prostu piekłem. Od 2015 r. trwa tam regularna wojna, którą sporadycznie widzę oczami Aleksandry K. Wiśniewskiej – obecnie pracownicy PAH niosącej pomoc właśnie tam (każdemu polecam przesłuchanie poruszającego podcastu, który nagraliśmy jakiś czas temu). Miałem okazję widzieć się z Olą we wrześniu ubiegłego roku. Szczerze mówiąc cieszyłem się, że nadal żyje. Zdjęcia, które mi pokazywała, oraz opowieści o tamtejszych realiach i skali potrzeb, były po prostu miażdżące…

Co gorsza w tym kraju giną także pracownicy misji humanitarnych. Tutaj świeża informacja o ataku rakietowym na tamtejsze lotnisko, w którym zginęli znajomi Oli…

Trudność pozyskiwania i… wykorzystywania środków

Kilka razy wspominałem już o trudnych realiach pozyskiwania funduszy na działania dobroczynne. Co do zasady fundacjom „łatwiej” zbierać jest środki na konkretne cele – zwłaszcza wtedy, gdy gdzieś przytrafia się duża i spektakularna klęska humanitarna, o której mówią wszystkie media: trzęsienie ziemi, tajfun, czy tak jak w sierpniu 2020 r. – olbrzymia eksplozja w porcie w Bejrucie (tam także PAH niósł pomoc). W takich przypadkach relatywnie szybko otwieramy portfele.

Znacznie trudniej pozyskiwać środki na działania mało spektakularne, np. ciągłą walkę z kryzysem wodnym i z głodem w najbiedniejszych rejonach świata. W tych działaniach nie ma niczego widowiskowego. Media interesują się nimi sporadycznie albo wcale i z komunikatami tymi trudno trafić do potencjalnych darczyńców. A w działaniach tych bardziej niż w innych liczy się systematyczność.

Na to nakłada się jeszcze jeden problem: darczyńcy lubią wspierać konkretne cele i mają w tym zakresie swoje preferencje. Ja nie jestem wyjątkiem. Znacie mnie przede wszystkim jako osobę promującą Pajacyka, czyli tylko jeden z programów pomocowych PAH.

Z jednej strony – jest to super, bo łatwiej wesprzeć konkretną ideę (w tym przypadku zapewniania posiłków niedożywionym dzieciom). Ale z drugiej strony – przeznaczanie pieniędzy na konkretny program pomocowy jednocześnie ogranicza możliwości organizacji działającej tak wszechstronnie jak PAH. Rok 2020 jest tutaj absolutnie świetnym przykładem pokazującym jak paraliżujące może być przeznaczanie wsparcia na konkretny program. Już tłumaczę dlaczego…

Zobaczcie: Pajacyk polega w dużej mierze na dożywianiu dzieci w szkołach… a w 2020 r. ze względu na epidemię koronawirusa stołówki szkolne przez sporą część roku po prostu nie działały. W efekcie środki z tego programu nie mogły być wydawane zgodnie z wcześniejszym planem i jednocześnie PAH nie mógł – ot tak sobie – zmienić ich przeznaczenia. Skoro darczyńca chciał wspierać Pajacyka, to środki te powinny zostać przeznaczone właśnie na ten projekt.

Jednocześnie, w ramach PAH, realizowane są także inne programy pomocowe, w których środków po prostu brakuje. Wysłanie misji humanitarnej do Bejrutu wymagało… uruchomienia oddzielnej zbiórki. To wprowadza dodatkowe opóźnienie, bo tak naprawdę nie było wiadomo, jakim budżetem będzie dysponowała fundacja. A przecież w tego typu działaniach liczy się przede wszystkim jak najszybsze rozpoczęcie realnych działań pomocowych na miejscu.

Na to wszystko nakłada się jeszcze jeden problem: działania w ramach takiego programu jak Pajacyk muszą być planowane z dużym wyprzedzeniem – przed rozpoczęciem roku szkolnego. To wtedy kwalifikowane są dzieci do programu i budżetowana jest pomoc na cały rok szkolny. Wszystko w oparciu o wiedzę, jakie są potrzeby i jaka jest wysokość dostępnych środków w ramach Pajacyka. Nie można zaplanować ani za dużej ani za małej skali pomocy, bo dzieci objęte programem muszą mieć gwarancję uczestnictwa w nim przez cały rok szkolny (10 miesięcy), a z kolei zaplanowanie zbyt małej liczby uczestników może oznaczać, że nadwyżki środków będą czekały niewykorzystane na kolejne aktywności w ramach Pajacyka (bo przesuwać ich za bardzo się nie da). Tak źle i tak niedobrze.

Zagraniczne organizacje dobroczynne radzą sobie z tym problemem zbierając środki „na działalność statutową”. W wielu z nich istnieje tylko „jeden worek”, do którego wpłacane są pieniądze i to fundacje – w oparciu o własne doświadczenie w zakresie mądrej dobroczynności – decydują, na które z działań pomocowych przeznaczone zostaną fundusze. W sytuacjach kryzysowych mogą szybko przesuwać środki pomiędzy poszczególnymi programami. Oczywiście cyklicznie raportują, w jaki sposób je rozdysponowują.

No ale każdy kij ma dwa końce. Darczyńcy czasami wolą wesprzeć konkretną inicjatywę dając jednoznacznie do zrozumienia, jaką potrzebę wspierają. Same fundacje także obawiają się przechodzenia na model „wpłat na cele statutowe fundacji” podejrzewając, że może to zmniejszyć łączną kwotę darowizn i w efekcie – skalę niesionej pomocy.

PAH decydujeJeśli chcemy, aby to PAH decydował o tym jak wykorzystać wpłacane przez nas datki, to wystarczy wykonać darowiznę z dopiskiem „PAH decyduje”. Wtedy ofiarujemy nie tylko pieniądze, ale także elastyczność działania i mamy pewność, że nasze środki wykorzystane zostaną najefektywniej – właśnie tam, gdzie w danej chwili istnieją największe potrzeby w zakresie działalności humanitarnej.

PAH robi to dobrze!

Na koniec mam też optymistyczną wiadomość. Olbrzymie doświadczenie PAH w zakresie niesienia pomocy humanitarnej jest nie tylko zauważane, ale i doceniane w skali światowej. ?

Na dzień przed Wigilią PAH otrzymał na kolejne 7 lat specjalny certyfikat umożliwiający ubieganie się o fundusze europejskie przeznaczone na pomoc humanitarną – EU HUMANITARIAN PARTNERSHIP 2021–2027 CERTIFICATE. To wynik pomyślnego przejścia przez PAH bardzo szczegółowych audytów zewnętrznych potwierdzających wysokie standardy ich działania. Jednym z kryteriów oceny jest sposób gospodarowania środkami własnymi, czyli darowiznami pozyskanymi od darczyńców indywidualnych i biznesowych. A te są niezbędne nie tylko do bezpośredniego finansowania podejmowanych działań pomocowych, ale stanowią też „wkład własny” niezbędny do ubiegania się o dodatkowe granty (w tym z UE). Dzięki posiadaniu takiego certyfikatu PAH może więc skutecznie pomnażać moc sprawczą darowizn pozyskiwanych od wspierających ich osób fizycznych i firm.

Warto dodać, że PAH jest jeśli nie jedynym, to jednym z niewielu polskich NGO-sów posiadających taki certyfikat. To o tyle ważne, że Unia Europejska i wszystkie jej instytucje znajdują się w gronie pięciu największych donorów na świecie i dysponują olbrzymimi środkami na działania pomocowe.

PAH EU Humanitarian Partnership

Pomagam, bo chcę i mogę

Chciałem jakąś klamrą spiąć ten tekst, ale nic mi nie pasowało tutaj lepiej niż twardy konkret. Zastanawiałem się, czy publikować ten akapit, ale po raz kolejny uznałem, że nic nie przemawia tak, jak liczby i… najważniejsze są czyny a nie słowa.

Dotychczas wszystkie moje darowizny do PAH trafiały do programu Pajacyk (przypominam, że każdy egzemplarz książki „Finansowy ninja” finansuje jeden posiłek). Zdecydowałem się jednak to zmienić i umożliwić PAH bardziej elastyczne dysponowanie środkami przekazując je z tytułem „PAH decyduje”. Jestem przekonany, że fundacja lepiej ode mnie  potrafi rozsądzić, jak mądrze je wykorzystać. ? Postanowiłem dać jej dobry pretekst…

Z tytułu sprzedaży książek do PAH powinienem teraz przelać 26.600 zł, ale – z okazji urodzin PAH przypadających na koniec wyjątkowo trudnego dla wielu potrzebujących roku – zdecydowałem się „nieco” zaokrąglić tę kwotę. ? Bo chcę, bo mam takie możliwości, bo… jesteśmy w tym razem.

Darowizna PAH

Czy mam dobre odpowiedzi na pytania zadane na początku tego wpisu? Nie wiem. Nadal ich szukam. Lubię jednak działać i wiedzieć, że przy wszystkich moich ograniczeniach i “niepełnosprawnościach” w niektórych obszarach, robię nie tylko to, co nabija mój majątek, ale także pomaga innym. Mam nadzieję, że będę chciał się tego uczyć do końca życia.

Na nowy 2021 rok życzę nam wszystkim przede wszystkim poczucia wspólnoty, solidarności, wzajemnego wsparcia i życzliwości. A do tego nadziei oraz głębokiej wiary we własną sprawczość. Wszystkiego co najlepsze moi drodzy! Niech to będzie dla nas dobry rok!

 

Źródło: blog Jak oszczędzać pieniądze?

Udostępnij

DZIELĄC SIĘ WIEDZĄ Z INNYMI, DOKŁADASZ SWOJĄ CEGIEŁKĘ DO BUDOWY LEPSZEGO ŚWIATA